top of page

Krewni i powinowaci

Drzewo genealogiczne rodziny Krasińskich

           * Ojciec Mariana to: Wojciech, ur. 1843 r. w Gozdowie,

                 Wojciech to syn Bartłomieja Krasińskiego, ur. ok. 1795 r. w Rościszewie  i Agnieszki Kaźmierkiewicz, ur. ok. 1805 r. w 

                                                                                                                                                Komorowie (córki Wawrzyńca i Katarzyny).

             (Bartłomiej to syn Jerzego Wojciecha, ur. ok. 1750/66 r. i Marianny z d. Dziurlikowskiej - córki Jana i Magdaleny).

                                     

              Matka Mariana to: Balbina Besser, ur. 1842 w Żochowie (gmina Sierpc),

                                             Córka Julyusza Gwilelma Besser, ur. 1823 r. w Płocku (syna Johanna i Anny z d. Peterss)

                                             i Franciszki Rejchel (córki Macieja i Marianny z d. Ługowskiej).

        ** Ojciec Józefy to: Stanisław Grzebiński, ur. 1859 r. Kędzierzyn (Bonisław), (syn Maryanny Grzebińskiej)

             Matka Józefy to: Franciszka z d. Szymańska, ur. ok. 1860 r. (córka Kazimierza i Magdaleny z d. Kubickiej)

Siostry Krasińskie Janina i Stanisława w młodości

Stasia_i_może_Jasia.jpg
Stasia poprawki 1.png
jjj Jasia poprawki 2.png

oraz poniżej brat Jan Krasiński

Na zdjęciu w mundurze Korpusu Wojskowej Straży Granicznej II RP, sformowanej jesienią 1927 r. w ramach czwartego etapu organizacji Korpusu Ochrony Pogranicza. Z założenia miała to być elitarna formacja składająca się z żołnierzy narodowości polskiej, najlepiej wyszkolonych, umiejących czytać i pisać żołnierzy. Dowództwo batalionu stacjonowało w Wołożynie położonym na terenie ówczesnego województwa nowogródzkiego. Batalion KOP „Wołożyn” brał udział w kampanii wrześniowej, rozformowany w 1939 r.

Na zdjęciu Janek Krasiński klęczy po środku, widać 2 odznaki: Państwową Odznakę Sportową i Państwową Odznakę Strzelecką.

 Poniżej rewers zdjęcia.

laniewska049.jpg
Janek_Krasiński_bez_pop.jpg

Drzewo genealogiczne rodziny Lewandowskich

  1  Rodzice Jakuba Lewandowskiego:  Ojciec – Władysław Lewandowski syn Wincentego Lewandowskiego

                                                                                                                               i Scholastyki z d. Pokorska (ślub w Bielsku 1860 r. – akt 15)

                                                                  Matka – Felicja Włoczewska córka Konstantego Wołczewskiego

                                                                                                                              i Natalii z d. Paprocka (ślub w 1845 r. Proboszczewice – akt 18)

       Ślub Władysława i Felicji w 1886 r. (akt nr 19) w Bądkowie pow. płocki (dzieci: Jan, Zygmunt, Maria, Stefan, Jakub, Zofia)

 

  2  Żona Stanisława Krasińska:   Ojciec – Marian Krasiński syn Wojciecha Krasińskiego i Balbiny z d. Besser

                                                         Matka – Józefa Grzebińska córka Stanisława Grzebińskiego i Franciszki z d. Szymańska

       Ślub  Mariana i Józefy w 1899 (akt nr 14) w Rempinie (dzieci: Janina, Stanisława, Jan, Zygmunt)

Mirosław Lewandowski, ur. 1941 r. Zawidz  (ślub 1965 r. w Płocku)

                                          żona Barbara Plachimowicz, ur. 1945 r. Sandomierz

                                          córka Józefa Plachimowicz i Genowefy Morka

 

Jakub Lewandowski, ur. 1899 r. Rempin  (ślub 1923 r. w Zawidzu)

                                          żona Stanisława Krasińska, ur. 1903 r. Rempin

                                          córka Mariana Krasińskiego i Józefy Grzebińskiej

 

Władysław Lewandowski, ur. 1861 r. Bielsk  (ślub w 1886 r. w Bądkowie)

                                          żona Felicja Włoczewska, ur. ?

                                          córka Konstantego Włoczewskiego i Anatolii Paprockiej

 

Wincenty Lewandowski, ur. 1835 r. Płock  (ślub w 1860 r. w Bielsku)

                                         żona Scholastyka Pokorska, ur. ok. 1836 r. Bielsk

                                         córka Pawła Pokorskiego i Doroty Szypkoskiej

 

Józef Lewandowski, ur. ok. 1785 r. Bydgoszcz? (Prusy)  (ślub w 1819 r. w Płocku)

                                         żona Julianna Witkowska, ur. ok. 1795 r. Rypin

                                         córka Andrzeja Witkowskiego i Marianny z d. ?Puzyckich

 

Mikołaj Lewandowski, ur. ?

                                         żona Katarzyna ?Szkenberg

Płock 2015

50. rocznica ślubu

Mirosława i Barbary z d. Plachimowicz Lewandowskich

Drzewo genealogiczne rodziny Barbary Plachimowicz - żony Mirosława Lewandowskiego

 

Rodzinne spotkanie dzięki "wikingom"

 

                                         Cała nasza rodzina, z wyjątkiem mojego męża, ma bzika na punkcie książek i ich czytania. Każdy ma swój

                                         ulubiony gatunek literatury, który najchętniej czyta, ale powieści historyczne, podobnie jak kryminały pochłaniają

                                         wszyscy; Daria – moja siostrzenica – lubi m.in. historie o wikingach.

                                         I od wikingów właśnie zaczęło się nasze ponowne odkrycie płockiej linii rodziny naszego ojca, tj. zstępnych

                                         Stanisławy Lewandowskiej z domu Krasińskiej.

                                         Kontakty rodzinne, za życia naszych rodziców, były utrzymywane przez obie rodziny, warszawską po Zygmuncie

                                         (do której my się zaliczamy) oraz płocką po cioci Stasi – dość regularnie, ale później w miarę upływu lat,

                                         gdy zabrakło starszego pokolenia, ustały całkowicie.

                                         Pozostały tylko wspomnienia pobytów w Płocku i rodzinnych spotkań z licznym klanem Lewandowskich.

                                         I oto któregoś dnia myszkując w księgarni (w jednym z warszawskich centrów handlowych), Daria wzięła do ręki

                                         książkę pt. „Wikingowie. Najeźdźcy z Północy” autora Radosława Lewandowskiego. Przeczytała informacje

                                         o Autorze i śmiejąc się podała książkę mojej siostrze Róży (a swojej mamie), mówiąc z przekąsem „zobacz ten

                                        Lewandowski z Płocka, to pewnie jeden z twoich krewnych, o których nieraz wspominacie”. Róża wzięła książkę

z zaciekawieniem, a patrząc na zdjęcie Autora, uznała że jest bardzo podobny do rodziny ojca, ale po przeczytaniu informacji o nim, była prawie pewna, że to ktoś z rodziny.

Po powrocie do domu zadzwoniła, do mnie i naszej starszej siostry Joli, ze swoimi rewelacjami. Poleciła znaleźć i obejrzeć w googlach zdjęcie Radosława Lewandowskiego i wyrazić swoją opinię czy to może być rodzina. Wszystkie uznałyśmy, że to pewnie wnuczek cioci Stasi – czyli przedstawiciel trzeciego pokolenia Lewandowskich; zgadzało się zwłaszcza to, że urodził się w Płocku.

Ten incydent z książką o wikingach wyzwolił w nas mnóstwo, nie tylko wspomnień rodzinnych, ale i spekulacji, a zarazem ciekawości na temat Autora.

Powstał tylko problem, jak potwierdzić nasze przypuszczenia. Róża wpadła na pomysł, żeby Daria, napisała na facebooku do Autora sagi o wikingach i zapytała, czy jego babcia miała na imię Stanisława i pochodziła z Krasińskich.

Oczywiście napotkałyśmy na silny sprzeciw i opór ze strony Darii, która w żaden sposób nie wyobrażała sobie korespondencji z nieznanym jej Autorem książek; my naciskałyśmy a Daria zawzięcie się broniła.

Ponieważ Róża prowadzi stronę internetową, na temat genealogii, to kontakt z płocką gałęzią rodziny bardzo by się nam przydał i pozwolił doprecyzować wiele faktów z życia naszego ojca i jego rodziców, których stracił jako dziecko. Wychowywany był właśnie przez swoją starszą, o 18 lat, siostrę Stanisławę i jej męża Jakuba Lewandowskiego.

Przepychanki i namowy, aby Daria wysłała zapytanie, trwały ponad miesiąc, aż w końcu biedne dziecko pod naciskiem ciotek i własnej matki ustąpiło i zapytanie wysłało.

Eureka, przyszła odpowiedź potwierdzająca, okazało się, że Radosław Lewandowski to naprawdę syn naszego brata ciotecznego Mirosława. Dalej poszło już z górki, zwłaszcza kiedy Radosław wspomniał ojcu, że jakieś Krasińskie z Warszawy zawracają mu głowę i pytają o babcię. Okazało się, że on również jest zainteresowany odnowieniem znajomości i spotkaniem z nami. I tak saga o wikingach autorstwa Radka Lewandowskiego połączyła na nowo obie gałęzie rodziny i zaowocowała wielopokoleniowymi spotkaniami, zarówno w Płocku, jak i w Warszawie.

Mirosława Respondek z d. Krasińska

Rodzina Lewandowskich

Radosław Lewandowski

pisarz

Wspomnienia Stanisławy Lewandowskiej z d. Krasińskiej

więźnia niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych

 

Stanisława Lewandowska w latach 1943-1945 była osadzona przez Niemców, jako więzień polityczny w:

  • Obozie Koncentracyjnym  Majdanek – numer więźnia 1800,

  • Obozie Koncentracyjnym  Ravensbrück – numer więźnia 36551,

  • Obozie Koncentracyjnym  Buchenwald – numer więźnia 3533.

 

Mąż mój Jakub Bolesław Lewandowski od lipca 1942 r. walczył w szeregach oddziałów partyzanckich, ja do czasu aresztowania pełniłam funkcję łącznika oddziałów.

23 lipca 1943 r. zostałam aresztowana przez Niemców wraz ze swoim dziewiętnastoletnim synem Zdzisławem. W dniu aresztowania przewieziono mnie wraz z synem z miejscowości Zawidz (pow. Sierpc, woj. Warszawskie) gdzie mieszkałam, do Płocka i dostarczono do gestapo. Po spisaniu danych personalnych przez płockie gestapo umieszczono nas w więzieniu, gdzie przebywaliśmy jeden dzień. W następnym dniu dołączono nas do grupy aresztowanych z powiatów płockiego i sierpeckiego; grupę ok. osiemdziesiąt osób przewieziono do obozu śledczego w Pomiechówku, który mieścił się w Fortach Modlina. Tam przebywałam wraz z synem i innymi więźniami przez okres ponad trzech miesięcy.

Przez cały okres byłam nękana w śledztwie, brano mnie na przesłuchania, gdzie stosowano w stosunku do mnie - jak i innych osób - tortury, aby się przyznać do działalności mojej, mojego męża oraz innych partyzantów. Pomimo zadawanych kar cielesnych nie przyznałam się do niczego i nie zdradziłam.

Po pobycie w Pomiechówku, w październiku 1943 r., przewieziono mnie i syna samochodem - powiązanych drutami - do Modlina, tam przetransportowano nas na pociąg i przewieziono do Warszawy. Osadzono nas w więzieniu mieszczącym się przy ul. Daniłowiczowskiej, gdzie przebywaliśmy około jednego tygodnia.

W początkach listopada 1943 r. wywieziono nas pociągiem do Lublina, skąd popędzono całą grupę więźniów pieszo do obozu na Majdanku. Razem ze mną były transportowane z obozu śledczego, z Pomiechówka, m.in. następujące osoby:

Krupa Józefa

Lewandowski Zdzisław (syn)

Marchoł Honorata

Markowska Walentyna

Markowski Tadeusz

Markowska Jadwiga

Wieczorek Franciszka

Siedlich Henryk

Siedlich Maria

Domankiewicz Maria

Koprowska Józefa

Koprowski Eugeniusz

Wernik Krystyna

Siwek Władysława

 

Po odbyciu kwarantanny w obozie w Majdanku przydzielono mnie do bloku Nr 15, pole I.

Na początku mojego pobytu w obozie zatrudniono mnie jako robotnicę w szwalni. Po kilku tygodniach, podczas wykonywania pracy, zachorowałam i zabrano mnie na rewir. Po przebytych dwóch tygodniach na rewirze wróciłam i nie zastałam mojego Komanda. Wywiezieni zostali do obozu w Ravensbrϋck. Mnie natomiast pozostawiono w dalszym ciągu w Majdanku i zatrudniono w magazynie odzieżowym, gdzie ja i kilkadziesiąt inny więźniarek sortowałyśmy ubrania po zamordowanych różnej narodowości więźniach, a w szczególności więźniach żydowskich. Odzież wiązano, ładowano na samochody i wywożono do Niemiec.

Magazyn, w którym pracowałam, zlokalizowany był na polu V, na tym samym polu znajdowały się rewiry męskie dla chorych więźniów. Codziennie, idąc do pracy w magazynie, widziałyśmy dziesiątki trupów poukładanych w stosy obok baraków. Zwłoki ludzkie były wywożone przez więźniów do krematorium na VI pole i palone. Jeżeli krematorium nie nadążało palić zwłok, wówczas wywożono ciała na obozowe pole, polewano łatwopalnym płynem i podpalano.

Pole V sąsiadowało z polem VI, gzie znajdowało się krematorium – dzieliły je tylko druty, dlatego też często widziałyśmy jakich dokonywano morderstw na więźniach. Pokopane były tam rowy, przez które nago przepędzano więźniów. W czasie takiego przepędzania gestapo strzelało, zabici czy też tylko ranni byli natychmiast przenoszeni na noszach przez więźniów i wrzucani do pieca krematoryjnego. Więźniowie zatrudnieni przy obsłudze krematorium otrzymywali alkohol, aby pod wpływem alkoholu lepiej znosili wykonywaną pacę. Takie egzekucje odbywały się bardzo często, kilka razy dziennie.

Innym sposobem masowego wykańczania więźniów były kąpiele w gorącej wodzie, następnie przepędzano więźniów do innego pomieszczenia, gdzie temperatura była minusowa. Tam więźniowie wyczekiwali nago na bieliznę i pasiaki. Po takiej kąpieli i mrozie słabsi więźniowie nie wytrzymywali i następowały zgony.

Oprócz opisanych morderstw Aufzejerki (strażniczki SS) znęcały się nad więźniarkami, biły i kopały.

Z pobytu na Majdanku pamiętam niektóre nazwiska służby obozowej, składającej się z Niemek, jak również z więźniarek funkcyjnych.

Funkcję Ober/Komendant nad Aufzejerkami pełniła wówczas Niemka o nazwisku Braunsteiner Hermina, stosowała ona wobec więźniarek różnego rodzaju tortury. Następną Niemką, która również znęcała się nad więźniarkami była Hildegarda Lachert, zwana przez więźniarki „Krwawą Brygidą”, było też wiele innych.

Komendantem obozu, w okresie kiedy ja przebywałam w Majdanku, był SS - Oberstumführer Anton Thumann, który wyróżniał się szczególnym okrucieństwem wobec więźniów.

Spośród funkcyjnej kadry niektóre więźniarki pełniły stanowiska Lagerältester, była nią m.in. Eugenia Piekarska, zwana przez więźniarki „Żenią”, która niczym nie różniła się w znęcaniu nad więźniarkami od Niemek. Blokową na bloku Nr 15 była Twardzińska, która pochodziła z Warszawy. Ona właśnie skazała mnie na 25 batów do Gestapo.

W magazynie, w którym pracowałam, funkcję Kapo pełniła Lewacz Alicja, była to więźniarka bardzo dobra w stosunku do innych więźniarek. Pomagała nam co było w jej mocy.

Więźniarki wykonywały różne prace, między innymi służyły za siłę pociągową, zwoziły buraki, brukiew, jarmuż, z czego gotowano zupy dla więźniów. Kobiety również wywoziły beczkowozami fekalia na obozowe pola.

Niezapomnianym dla mnie zdarzeniem - które bardzo przeżyłam - było odizolowanie dzieci od matek. Niektóre kobiety przybyły do obozu z dziećmi, dzieci im zabierano rzekomo pod opiekę przedszkolną, a matki kierowano do pracy. Po kilkunastu dniach pobytu dzieci w tym przedszkolu, matki wracając z pracy nie zastały już dzieci w baraku. Rozpacz matek była ogromna, do końca pobytu w Majdanku już swoich dzieci nie oglądały.

Pamiętnym dniem dla mnie i wielu innych więźniarek był dzień ucieczki dwóch koleżanek obozowych bezpośrednio z pracy z magazynu – była to Biedacha Felicja i Żak (imienia nie pamiętam). Oprócz wspomnianych dwóch więźniarek uciekł razem z nimi Niemiec o nazwisku Szulc. Ucieczka uwieńczona była sukcesem. Po tym fakcie Gestapo dostało białej gorączki. Więźniarki postawiono na kilkugodzinny apel karny. Poszukiwania przez Gestapo trwały wiele godzin, użyli do poszukiwania psów, lecz poszukiwania nie dały skutku.

19 kwietnia 1944 r. ostatnim transportem wywieziono nas – ok. 800 osób – z Majdanku do Obozu Koncentracyjnego w Ravensbrück.

Do czasu wyzwolenia przebywałam jeszcze w obozie w Buchenwald, do którego zostaliśmy przeniesieni 31 sierpnia 1944 r. i na koniec w obozie w Lipsku.

10 kwietnia 1945 r. ewakuowano nas z obozu. W trakcie ewakuacji Niemcy pędzili nas pieszo uciekając przed frontem. W morderczym marszu bardzo wiele więźniarek i więźniów, wycieńczonych w obozie ciężką pracą i głodem, nie wytrzymało i zmarło po drodze z wyczerpania lub zostało zastrzelonych przez Niemców.

7 maja 1945 r. zostaliśmy wyzwoleni przez wojska radzieckie w okolicy miasta Ryzy, były to tereny południowych Niemiec. Do domu w Zawidzu dotarłam dopiero po trzech miesiącach pokonując tę drogę głównie na piechotę.

List wysłany 1 września 1943 r. przez Stanisławę Lewandowską z niemieckiego obozu koncentracyjnego w Pomiechówku do siostry Janiny Gołaszewskiej.

Obóz w Pomiechówku, który mieścił się w Forcie III Twierdzy Modlin, był jednym z najokrutniejszych niemieckich obozów karno-śledczych w Polsce.

Stanisława Lewandowska aresztowana była z najstarszym synem Zdzisławem, w domu zostawiła dzieci: 14 letnią Wandę, 11 letniego Bonka i 1,5 roczne bliźniaki Irenę i Mirosława; 17 letni syn Stanisław wraz z Zygmuntem Krasińskim (21 letnim bratem Stanisławy) w momencie aresztowania zdążyli uciec z domu przez okno spiżarni i dołączyć do oddziału partyzanckiego, gdzie walczyli do końca wojny.

 

Źródło:  Wikipedia

Płock – miasto na prawach powiatu na Pojezierzu Dobrzyńskim i w Kotlinie Płockiej, nad Wisłą, w województwie mazowieckim, siedziba ziemskiego powiatu płockiego; historyczna stolica Mazowsza oraz stolica Polski w latach 1079–1138; siedziba rzymskokatolickiej kurii diecezji płockiej (1075); siedziba władz Kościoła Starokatolickiego Mariawitów i mariawickiej diecezji warszawsko-płockiejport rzecznyrafineria ropy naftowej (1964), szkoły wyższeteatrymuzea.

Cmentarz komunalny w Płocku znajduje się przy ul. Bielskiej 1.

To najnowszy i największy płocki cmentarz na którym znajduje się ok. 12 tysięcy grobów na powierzchni 11 ha. Powstał w 1973 r., w latach 90. został prawie dwukrotnie powiększony.

Zawidz 1984 r.

Rodzina Krasińskich, krewnych i powinowatych

        W pierwszym rzędzie (najniżej przykucnęły), od lewej:

Róża Sokołowska z d. Krasińska

Ania Oleczek z d. Nowicka

Renata Kowalska z d. Ogrodniczak

        Stoją, w drugim rzędzie, od lewej:

Klara Krasińska z d. Chrześcijańska (w zielonej sukience)

Zbyszek Jabłoński

Ania Żendarska z d. Krasińska

Eugenia Krasińska z d. Abramowska (w białym szalu)

Paweł Ogradniczak

Tomek Ogrodniczak

        Stoją, w trzecim rzędzie, od lewej:

Artur Jabłoński

Irena Jabłońska z d. Lewandowska

Daria Ziółkowska z d. Jabłońska

Mirosława Respondek z d. Krasińska

Małgorzata Ogrodniczak z d. Krasińska

Marek Ogrodniczak

        Na środku najwyżej:

Dariusz Sokołowski

Gołaszewski Andrzej (1939-1988)

syn Czesława i Janiny Gołaszewskiej z d. Krasińskiej

Andrzej Gołaszewski

(marzec 1985 r. Warszawa)

Styczeń 1954 r. Sierpc

siostry Jola, Róża i Mira Krasińskie

z bratem  ciotecznym Andrzejem Gołaszewskim

Źródło: www.soswstarogard.pl

(…)

Historia naszego Ośrodka sięga września 1950 r., kiedy to w Starogardzie Gdańskim została zorganizowana pierwsza dwuklasowa Szkoła Rozwojowa dla dzieci upośledzonych umysłowo. Rok później uruchomiono Internat, który otrzymał nazwę Państwowego Zakładu Wychowawczego.

Początkowo Szkoła Specjalna istniała jako placówka samodzielna dopiero na mocy zarządzenia Ministra Oświaty z 1955 r. została organizacyjnie powiązana z Zakładem Wychowawczym.

Od 1984 r. placówka funkcjonuje jako Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy. Od tamtej pory po dziś dzień istnieje nasz Ośrodek.

Przez lata istnienia placówki przewinęło się wiele znakomitych pedagogów, którzy często całe swoje życie poświęcali pedagogice specjalnej. W historii działalności Ośrodka szczególnie zaznaczyły się osoby kierujące nim, które poprzez swoją osobowość, sposoby rozumienia potrzeb dziecka niepełnosprawnego wniosły ogromne zmiany w sposobie funkcjonowania szkoły.

 

Należy tu wymienić:

● Zofię Zbyszewską (pierwszy dyrektor placówki w latach 1955-1964)

● Ryszarda Stanejko (dyrektor placówki w latach 1964-1974)

Andrzeja Gołaszewskiego (dyrektor placówki w latach 1975-1988)

(…)

Radosław Lewandowski i jego książki

Zdjęcie_ost._Radka_Lew.JPG

Radosław Lewandowski

pisarz

152954-352x500.jpg
613811-352x500.jpg
Radosław-Lewandowski-Wikingowie-Tom-4-Wi

Recenzja

 

Książki Radosława Lewandowskiego to fikcja literacka, oparta na udokumentowanych faktach historycznych, z wartkimi, wyjątkowo barwnymi akcjami, fascynującymi opisami przyrody, nie za długimi dialogami.

Książki polecam nie tylko młodym Czytelnikom, ale wszystkim czującym się młodo i lubiącym pobudzać własną wyobraźnię.

Większość z nas pociągają i ciekawią przygody Wikingów, a książki Radosława Lewandowskiego pozwalają nam (bez wychodzenia z domu) przeżyć, często groźne a nawet momentami brutalne, przygody m.in. młodego Oddiego – ale takie było życie i czasy, pełne niebezpieczeństw.

Jak zawsze można szukać potknięć i niedociągnięć, ale czy o to chodzi w czytaniu książek, a w tych przyciągają nie tylko okładki ale pełne werwy teksty, w które Autor włożył naprawdę solidną pracę .

Książki warte polecenia chociażby dlatego, że jest to kolejny Polski Autor, który nie boi się przeciwstawić zalewowi polskiego rynku zachodnią literaturą i przebija się na trudnym, nawykłym do „zachodniej taniej papki”, rynku.

Polecam

Róża Sokołowska

45 lat udokumentowanej pracy wydawniczej, wieloletnie doświadczenie redaktorskie, od młodszego redaktora do starszego przy wydawaniu książek z różnej tematyki, praca na stanowiskach – od sekretarza redakcji do zastępcy redaktora naczelnego - w gazetach ekonomicznych i młodzieżowych, jak również wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu wydawnictwa.

Najnowsza książka Radosława Lewandowskiego to Kuchnia pisarza (Książnica Płocka, Płock 2018), strona 9:

Radek książka.png

Klimatyczna, wciągająca w świat siedemnastowiecznych marynarzy opowieść pełna zaskakujących wydarzeń i niesamowicie szczegółowych opisów.

nakanapie.pl

 

Targi Książki w Warszawie 2022

RadLew 1.jpeg

Radosław Lewandowski pisarz

RadLew 2.jpg

W tym wyjątkowym wydarzeniu wzięło udział ok. 500 wystawców z 13 krajów, ok. 800 twórców i tłumy miłośników literatury oraz pisarz Radosław Lewandowski - ze swoją książką "Australijskie piekło" - zwycięzca piątej edycji Niezależnego Konkursu Literackiego 2021 na najlepszą polską książkę roku “Brakująca Litera”.

RadLew 4 plakat.png
RadLew 3.png
RadLew 5 zdjęcie.png
Resized_20220526_105106.jpeg
Resized_20220528_110708.jpeg
Resized_20220528_110801.jpeg
Maks i Wanda.png
Maks 3.png

 

                                          Maksymilian Respondek - pseudonim„ Maks”

Maks urodził się 27.08.1910 r. w Kowlu – obecnie miasto na Ukrainie, w II Rzeczpospolitej jedno z większych miast na kresach wschodnich - siedziba powiatu kowelskiego w województwie wołyńskim.

                                           Dzieciństwo spędził w Kowlu, gdzie uczęszczał do Publicznej Szkoły Powszechnej im. Tadeusza Kościuszki.

                                           Ojciec prowadził zakład fryzjerski, matka zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Rodzice mieli

                                           siedmioro dzieci, z których czwórka zmarła w wieku dziecięcym. Po śmierci ojca zabrał go do siebie stryj

                                           Eugeniusz, u którego zamieszkał w Warszawie przy ul. Ogrodowej 56. Mama wraz z młodszymi braćmi

                                          Jerzym i Ryszardem pozostała w Kowlu. Stryj Eugeniusz i jego żona Maria, mimo że posiadali dwójkę własnych

                                          dzieci zajęli się jego dalszym wychowaniem, wujek pracował w Hotelu Europejskim.

                                           W Warszawie Maks rozpoczął naukę w Gimnazjum Kupieckim im. Roeslerów, mieszczącym się na ul. Chłodnej

                                           33. Po ukończeniu którego odbył praktyki w firmie „Bracia Pakulscy”. Następnie podjął pracę w firmie Stefan i

                                           Piotr Berman inżynierowie – salon samochodowy przedstawicielstwo Forda, mieszczącej się w budynku

                                          Hotelu Europejskiego na Krakowskim Przedmieściu.

Wybuch II wojny światowej w 1939 r. zastał go w Kowlu, dokąd pojechał z Warszawy na urlop odwiedzić matkę i dwóch młodszych braci. Ponieważ rozpoczęły się niemieckie naloty i bombardowanie miasta od razu wstąpił do OPL (obrony przeciwlotniczej i gazowej), pełnił nocne i dzienne dyżury, ostrzegał przed nalotami, szkolił mieszkańców jak korzystać z masek, jak postępować podczas alarmów przeciwlotniczych, włączył się również do kopania rowów przeciwczołgowych. W drugiej połowie września do miasta wkroczyły wojska rosyjskie. Na początku grudniu postanowił wrócić do Warszawy, gdzie dotarł do domu stryja 23.12.1939 r. pokonując trasę Kowel – Warszawa różnymi środkami transportu oraz spore odcinki pieszo.

Okres okupacji do Powstania Warszawskiego przeżył jak większość mieszkańców Warszawy, podejmując się dorywczych prac i walcząc o przetrwanie.

W trakcie jednej z ulicznych łapanek został zatrzymany i wywieziony do Niemiec do „pracy u bauera”, gdzie przez wiele miesięcy pomagał w pracach rolnych i przy hodowli bydła. Po złamaniu nogi (jako niezdolny do pracy) został odesłany do

domu do Warszawy, a po wyzdrowieniu skierowany do pracy w niemieckiej firmie przy wyrębie lasów na północy

Finlandii. Początkowo zajmował się wycinką drzew, pracując w bardzo ciężkich warunkach – latem dokuczały

im całe chmary komarów, zimą olbrzymie mrozy. Na szczęście, znał dobrze język niemiecki (uczył się w

gimnazjum i udoskonalił jego znajomość podczas robót u „bauera”) został więc przydzielony do pomocy w

pracach biurowych. Pod koniec 1942 r. firma, w której pracował w Finlandii musiała pilnie dostarczyć

sprawozdania do Centrali w Berlinie, a ponieważ brakowało im pracowników niemieckich wysłała Maksa wraz

i innym Polakiem (jako kurierów) do Berlina z dokumentami. Po dostarczeniu dokumentów obaj postanowili

uciec i przedostać się do Warszawy, wykorzystując otrzymane z firmy przepustki.

Po powrocie do Warszawy, przez jakiś czas ukrywał się przed Niemcami, a po wyrobieniu fałszywych dokumentów

podjął pracę w fabryce wyrobów bakelitowych „Żywica” mieszczącej się przy ul. Gęstej 16. Firma inżyniera H. Gralewskiego w czasie wojny została przejęta przez Niemców i produkowała m.in. słuchawki do telefonów, części bakelitowe do różnego rodzaju uzbrojenia, w tym podkładki do Visów, które Maks wspólnie z kolegą wynosił z fabryki i przekazywał walczącym w konspiracji. Pracując w fabryce poznał swoją przyszła żonę Wandę, byłą studentkę Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale prawa, która obecnie kierowała sekretariatem inż. H. Gralewskiego. Wanda była zaangażowana w pracę konspiracyjną jako żołnierz Armii Krajowej, pseudonim „Perełka”. W fabryce „Żywica” Maks i Wanda pracowali do wybuchu Powstania Warszawskiego.

Maks został przyjęty w szeregi AK w lipcu 1944 r. Podczas Powstania Warszawskiego walczył w 4 Kompanii, dowodzonej przez por. Mariana Malinowskiego „Pobóg”, pluton 1141. VIII zgrupowania Grupy Bojowej „KRYBAR”. Brał udział m.in. w walkach przy ul. Karowej, w atakach na Uniwersytet Warszawski (1 i 23 sierpnia oraz 2 września), pełnił służbę przy barykadzie na ul. Tamka, gdzie znajdowało się dowództwo zgrupowania „KRYBAR”, uczestniczył w walkach przy ul. Topiel i Zajęczej, fabryce cukrów i czekolady „Fuchsa”, która przez jakiś czas była w rękach powstańców. Po upadku Starówki nastąpił większy nacisk Niemców na Powiśle, rozpoczęło się powolne przesuwanie walczących powstańców w stronę Śródmieścia, jak wspominał Maks było coraz więcej walk obronnych niż ataków z ich strony.

Podczas niemieckiego natarcia 5.09.1944 r. Maks został ranny - przestrzelony na wylot prawy bark. Ewakuowano go do Śródmieścia i umieszczono w szpitalu powstańczym przy ul. Mokotowskiej 53/55, gdzie przebywał do kapitulacji. Ewakuacja rannych z Powiśla, była bardzo trudną i niebezpieczną operacją, odbywała się etapami, głównie nocą, przez poszczególne podwórka, tak aby Niemcy niczego nie zauważyli. Największy problem stwarzało przejście przez Nowy Świat i Chmielną, przed domem Braci Jabłkowskich oraz przez Aleje Sikorskiego (Jerozolimskie).

Po kapitulacji Powstania Warszawskiego Maks trafił wraz z innymi rannymi (jako cywil) do obozu przejściowego w Pruszkowie, gdzie wsparcia udzieliły mu siostry Polskiego Czerwonego Krzyża. Siostry stwierdziły tyfus, dzięki czemu uniknął kontaktu z Gestapo wyłapującym powstańców – zawdzięcza im życie. Jednak po ponownej segregacji rannych, dokonanej przez Niemców został skierowany do pociągu stojącego na bocznicy, który po zapełnieniu innymi rannymi ruszył w kierunku Skierniewic. Ponieważ nikt nie znał przeznaczenia transportu lżej ranni podczas kolejnych postojów zaczęli uciekać z wagonów mimo silnego ostrzału Niemców. Maks z ręką na temblaku także wyskoczył i udało mu się zbiec. Po dużych perturbacjach i ukrywaniu się w okolicznych wsiach przed niemieckimi patrolami wrócił po jakimś czasie do Warszawy, dom był spalony a stryj Eugeniusz rozstrzelany na Woli.

Ponieważ wcześniej umówili się z Wandą, która także brała udział walkach powstańczych w szeregach

Grupy Bojowej „KRYBAR”, w 2 Kompanii VIII Zgrupowania „Bicz”, że jeżeli przeżyją spotkają się na wsi u

jej rodziny pod Ciechanowem, Maks opuścił Warszawę i zaczął przedzierać się w tamte okolice.

Do zakończenia wojny razem z Wandą zamieszkali na wsi u jej ciotki.

Ślub wzięli 20.07.1946 r. w Ciechanowie, gdzie Maks rozpoczął pracę w Polskim Czerwonym Krzyżu.

Syn, który urodził mu się 29.09.1948 r., otrzymał imię Radosław dla upamiętnienia Powstania Warszawskiego

                                                   i najbardziej znanego i walecznego zgrupowania AK „Radosław”, w skład którego wchodziły m.in. harcerskie

                                                   bataliony „Zośka” i „Parasol”.

                                                   Po powrocie do Warszawy w 1949 r. podjął pracę w Okręgu Warszawskim PCK, 1.01.1950 r. został

                                                   przeniesiony do Biura Zarządu Głównego PCK.

                                                   W Zarządzie Głównym PCK pracował aż do emerytury. Jako

                                                   Szef Wydziału Pomocy Doraźnej organizował na terenie całego kraju stacje pogotowia ratunkowego,

                                                   przejęte później przez Ministerstwo Zdrowia. Następnie jako Kierownik Wydziału Pomocy Ofiarom Klęsk

                                                   Żywiołowych i Innych Zdarzeń organizował pomoc dla poszkodowanych w kraju i za granicą; m.in. w latach

                                                   1956-1957 zajmował się organizowaniem pomocy dla Węgier, koordynował i organizował pomoc dla ofiar

                                                   powodzi i trzęsienia ziemi w Chorwacji i Macedonii. Z ramienia PCK uczestniczył w wielu spotkaniach i

                                                   działaniach organizowanych przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż – był m.in. w Mongolii, Szwecji,

                                                   Norwegii, Francji, Syrii, Egipcie oraz wszystkich krajach dawnego bloku wschodniego.

Po przejściu na emeryturę przez wiele lat organizował loterie dla PCK i Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Umarł 20.06.2013 r. w wieku 103 lat.

Jako długoletni działacz i pracownik Zarządu Głównego PCK, a także Członek Honorowy PCK, za swoje zasługi

został odznaczony: Krzyżem Kawalerskim, Krzyżem Oficerski oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia

Polski.

Za udział w Powstaniu Warszawskim Maks (przydział strzelec) otrzymał w 1948 r. „Medal Wojska”, ustanowiony

przez Prezydenta RP na Uchodźctwie w Londynie, który sobie szczególnie cenił, Krzyż Armii Krajowej nadany

również w Londynie oraz został odznaczony Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Partyzanckim i

Odznaką Weterana Walk o Niepodległość.

W 2003 r. Minister Obrony Narodowej mianował ppor. Maksymiliana Respondka, niebędącego w czynnej służbie

wojskowej, na stopień porucznika.

Maks 4.png
SOPOT 2011 049 (2).JPG
Maks z Radkiem.png
Maks 10.png
bottom of page